Monadic – jakie to (nie)proste
Wydawałoby się, że nie ma prostszej metody niż test monadyczny, jeśli zamierzamy wybrać optymalna formułę produktu, zatwierdzić nowy projekt opakowania. Wystarczy wziąć 2, 3 celki po 100 osób czy więcej osób i do roboty. Oczywiście tak, ale…. Monadic cechuje się bardzo restrykcyjnymi założeniami, co do doboru realizowanej próby. Każda osoba w danej nodze powinna mieć swój demograficzno-konsumencki odpowiednik w innej nodze.
Pamiętajmy, że użytkownik danej marki ma zupełnie inne preferencje niż użytkownik marki konkurencyjnej. Heavy user badanej kategorii zdecydowanie lepiej oceni formułę produktową od light user’a czy nie użytkownika tej kategorii. Jeśli więc agencja badawcza nie zadbała o dobór respondentów do próby, aby w każdej celce mieć „takim samych respondentów” co do zmiennych demograficzno-konsumenckich, to nie możemy porównywać wyników między celkami.
Kilka razy zdarzyło mi się zapoznać z udostępnionymi nam przez klientów wynikami testów monadycznych. Niestety wyników nie dało się prawidłowo zinterpretować, gdyż nie zadbano o prawidłowy dobór respondentów do próby. Nie pisałbym o tym, gdyby to było zjawisko incydentalne. Pamiętam bardzo fajne wystąpienie na Kongresie Badawczym w którym autor przedstawiał wyniki bardzo ciekawego testu eksperymentalnego wykonanego dla jednego z klientów tej agencji.
Naprawdę byłem pod wrażeniem pomysłu, zastosowanej metodologii, zakresu analizy…tylko na pytanie jak dobrano respondentów do poszczególnych monadycznych celek badawczych dowiedziałem się, że nie zadano respondentom pytań selekcyjnych o użytkownictwo marek w kategorii. W związku z tym badawcze nie wiedzieli z kim przeprowadzili badanie czyli czy np. w jednej celce nie mieli użytkowników marki A, a w innej tylko użytkowników marki B, a w badaniu testowano reakcję na „obrandowane” koncepcje marki A. Zatem fajna metodologia, kreatywne podejście do problemu badawczego…. tylko, że wyniki można wyrzuć do kosza.